Karnalitowe Czarne Błoto z Morza Martwego BingoSpa |
Dzisiaj chciałam przybliżyć Wam tytułowe błoto z Morza Martwego. Pomaga ono m.in. przy trądziku młodzieńczym i różowatym, łojotoku, pomaga zlikwidować bóle stawów, mięśni itp. Zachęcam do poczytania więcej o właściwościach błota KLIK.
Co 'mówi' o nim sam producent?
Na opakowaniu znajduje się informacja o tym, iż błoto można stosować
jako maseczkę na skórę, na włosy, na skórę głowy lub na całe ciało. Ja
zdecydowałam się na ostatnią opcję :) Producent umieścił także
ostrzeżenie mówiące o tym, iż zaczerwienie oraz lekkie pieczenie skóry
jest normalnym objawem działania błota.
Opakowanie jest duże - 650g - i ciekawie skonstruowane {posiada dwie
pokrywki - nakrętkę i przykrywkę, która chroni błoto przed
rozlaniem/wysychaniem}.
Kilka słów o samym błocie:
Przed nałożeniem błota, należy je dokładnie wymieszać {w środku jest już
dodana woda}, następnie podgrzać i nałożyć na wybrane partie ciała. Ja
nakładałam je w gumowych rękawiczkach, chociaż nie jest to koniecznie
{błoto schodzi bez problemów ze skóry} i owijam się folią spożywczą.
Zapach: błoto pachnie... błotem. I dobrze. Świadczy to tylko o tym, że nie zawiera żadnych chemikaliów, czy konserwantów.
Konsystencja: po dokładnym wymieszaniu, błoto ma odpowiednią
konsystencję, nie jest ani za wodniste, ani za twarde. Łatwo
rozsmarowuje się na ciele, nie spływa z ciała, ani za szybko nie
wysycha. Po nałożeniu ciało owijałam folią, w celu zwiększenia działania
:)
Odczucia po nałożeniu: Nooo... Troszkę piekło, ale do
wytrzymania. Uczucie to mogę porównać, do podrażniania skóry po goleniu,
czyli nic strasznego. Producent wspomina o zrobieniu testu alergicznego
na małym odcinku skóry. U mnie nie pojawiły się żadne niepożądane
działania.
Odczucia po zmyciu błota: Tak, jak wspominałam - błoto fajnie schodzi, nie brudzi wanny/kabiny prysznicowej, a tym bardziej ciała. Skóra po zastosowaniu błota jest meeeeeeeeeega mięciutka, nawilżona i delikatna w dotyku. Jak u niemowlaka. Serio! Naprawdę byłam pod wrażeniem.
Zaobserwowane zmiany po 6 tygodniach stosowania: Tak, jak pisałam
na początku. Na moim prawym udzie pojawiły się rozstępy. Mam kilka
starych, białych rozstępów i kilka nowo powstałych. Po ponad miesiącu stosowania błota nowe rozstępy praktycznie zniknęły
{delikatnie widać je pod światło}, natomiast białe delikatnie się
wyrównały. Wiem, że te drugie są już bliznami, dlatego nie oczekiwałam
wobec nich cudów, ale to, co błoto 'zrobiło' z moimi świeżymi rozstępami
przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
W przypadku cellulitu - nie ma go! Nie ściemniam. Naprawdę mam pupę, jak ta lala :) Czy siedzę, czy stoję, czy idę. Nie mam już pomarańczowej skórki :)
Minusy błota: Szczerze? Nie zaobserwowałam. Komuś może
przeszkadzać zapach, chociaż jak dla mnie jest on obojętny. Właściwie to
nawet go nie czułam.
Jestem przekonana, że przedłużę swoje testy - dla tak delikatnej i miękkiej skóry warto poczuć się jak ofoliowany błotny boczuś :)
Polecam - nie tylko jako pogromcę cellulitu :)
0 komentarze:
Prześlij komentarz