wtorek, 30 lipca 2013

Kolagen do mycia i pielęgnacji włosów BingoSpa 1000ml opinia La-garderobe

Kolagen czy szampon? A co tam... ważne, że myje :)

Parę dni mnie nie było niestety ani u siebie ani u Was - trochę mam do nadrobienia :).
Dziś chciałam Wam przedstawić kolejny produkt, który kupiłam w ramach współpracy ze sklepem Naturica.pl . Opisałam już kolagen do ciała (KLIK), ale przetestowałam też kolagen do włosów. Dziś właśnie o nim. Strasznie mnie te wszystkie kolageny ciekawiły, dlatego nie ukrywam, że rzuciłam się na nie jak łysy na grzebienie, ale chyba mogę powiedzieć, że warto.



Kolagen do mycia i pielęgnacji włosów BingoSpa 1000ml
Jak wygląda? 
Jest zamknięty w charakterystycznej dla firmy Bingo Spa butelce z przezroczystego grubego plastiku zakręcanej aluminiową zakrętką. Znów nie jest to wspaniały pomysł, pomimo świetnego, klimatycznego wyglądu- niestety dziura jest duża i trochę czasem za dużo szamponu się wylewa. Butla ma pojemność aż 1000 ml! Coś niesamowitego! Taaaka butla szamponu i za ok.16 zł :). 


Sam kolagen ma biały kolor i niezbyt gęsta, lejącą konsystencję, ale nie ucieka z dłoni - trochę jak śmietana :). Moim zdaniem jest w sam raz. 
Co robi?
Pieni się bardzo ładnie miękką i puszystą pianą- nie ma najmniejszych problemów z rozprowadzeniem go na włosach. Ja nie mam włosów zniszczonych ani ze skłonnością do łojotoku, ale raczej normalne z lekką tendencją do przetłuszczania (bez przesady z tym łojotokiem ;P). Po umyciu tym kolagenem włosy nie są bardzo splątane - powiedziałabym, że bez odchyleń w żadną stronę, po prostu normalnie- nie mam jakiegoś kołtuna na głowie, ale zawsze coś tam mi się plącze :). Po wyschnięciu włosy są gładkie, przyjemne w dotyku, puszyste. Wydają się takie mięsiste. Bardzo ładnie błyszczą. Naprawdę trudno mi ocenić czy faktycznie szampon wzmacnia cebulki i czy zapobiega wypadaniu włosów, bo pewnie jeszcze za krótko go stosuję, ale faktem jest, że nie obciąża włosów i jakoś tak wolniej się po nim przetłuszczają, wydają się dobrze oczyszczone. Moim zdaniem to naprawdę fajny szampon :D
Jak pachnie?
Dla mnie bardzo ważną cechą każdego szamponu jest zapach. W przypadku tego kolagenu zapach jest jedną z największych zalet. Kremowy, intensywny, ale nie narzucający się. Podobny jak w kolagenie do ciała. Włosy pachną tak pięknie przez cały dzień :). 

Mam jeszcze kilka szamponów do wypróbowania w zapasie, ale ten kolagen będzie na pewno jednym z moich ulubieńców na bardzo długo. Dobrze działa na włosy- nie obciąża, sprawia, że są bardzo miękkie i puszyste, do tego przecudownie pachnie, a jeszcze do tego ma bardzo dobrą cenę (butla 1 litr - ok.16 zł). Dla mnie bomba :).

 
Opinia La-garderobe

poniedziałek, 29 lipca 2013

Zwalczający suchą i szorstką skórę olej arganowy Bingo Spa - recenzja Złota pigmejka


 Olej arganowy był na mojej kosmetycznej "chciejliście" od momentu kiedy zaczęłam interesować się bardziej naturalną pielęgnacją. Jednak jego cena i dostępność nie pozwalały mi go przetestować. Nawet nie wiecie jak cieszyłam się gdy w paczuszce od firmy Naturica zobaczyłam małą ciemną buteleczkę!:)

Olej ma bardzo wszechstronne zastosowanie. Ja stosowałam go głównie na twarz, kilka razy na włosy i przez jakiś czas na dłonie, a szczególnie w celu ratowania suchych skórek.
Zwalczający suchą i szorstką skórę olej arganowy Bingo Spa 10 ml



Co obiecuje producent?
Największą zaletą oleju arganowego są jego właściwości odmładzające.
Olej zawdzięcza je głównie wspomnianym wyżej tokoferolom (znajdują się wśród nich beta-, gamma- i delta-tokoferol). Związki te, oraz inne substancje zawarte w nasionach arganii, są doskonałymi przeciwutleniaczami. Ograniczają szkodliwy wpływ wolnych rodników na skórę. Fitosterole zawarte w oleju arganowym są doskonałymi lekami na różnego rodzaju dermatozy, tak więc ten naturalny kosmetyk sprawdza się też w leczeniu łuszczycy, zmian skórnych o podłożu alergicznym, czy trądziku. Fitosterole wykazują też silne działanie przeciwzapalne,  zmniejszają rozległość zmian chorobowych i wspomagają regenerację.


 Kosmetyczne, silnie nawilżające, regeneracyjne i ochronne właściwości olejku arganowego docenią też panie z przesuszonymi, słabymi włosami, oraz wszystkie te osoby, które chciałyby naturalnie poprawić wygląd i kondycję paznokci.

Opakowanie:  + 
Zwyczajna buteleczka z grubego, ciemnego szkła, pojemności 30 ml./ Zakręcana białą, tradycyjną zakrętką. Nie posiada dozownika. Bardzo trwała. Etykieta przyjemna-wszystko zwięźle, krótko na temat. Kojarzy mi się z aptecznymi kosmetykami.



Skład:  + 
100 % oleju arganowego -nic dodać, nic ująć.



Cena:  -/+  
ok. 44 zł /30ml

Cena była największą przeszkodą dla mnie. Prawie 50 zł za olej to jednak jest sporo, dla kogoś kto go wcześniej nie miał. Teraz jednak na pewno nie będzie ona przeszkodą już. Tym bardziej, ze olej jest bardzo wydajny.


Zapach:  -/+ 
Pierwsze skojarzenie: ser biały. Średni, ale można się przyzwyczaić. Często spotykałam się, ze dziewczyny pisały o zapachu jako "kozi". Nie jest on jednak zbyt intensywny. Szybko się do niego przyzwyczaiłam i nie przeszkadzał mi w użytkowaniu, mimo to do najlepszych nie należy.


Konsystencja/używanie:  +/
Olej jest znacznie rzadszy niż olej rycynowy, jednak nie tak płynny jak olej z pestek winogron. Można ją porównać do tej, jaką ma tradycyjny olej Kujawski, chociaż ten jest chyba nawet nieco gęstszy. Łatwo rozprowadza się na twarzy, włosach. Jest lekko zabarwiony na pomarańczowo. Moja skóra szybko go wchłania. Niekiedy szybciej niż nie jeden krem. Nie miałam problemu ze zbyt dużą ilością wylewaną na dłoń, ale to już kwestia wprawy. Niedoświadczonym może przeszkadzać brak dozownica czy "kapacza".



Działanie: 
Twarz:  +
Moja skóra jest mieszana, zanieczyszczona, skłonna do zapychania jak i przetłuszczania. łatwo ją wysuszyć. Potrzebuje intensywnego nawilżania, a jednocześnie stosowania preparatu z jakimś kwasem. Bardzo ciężko było mi znaleźć coś co ją nawilży, a nie zapcha. Wydałam wiele pieniędzy na przeróżne kremy, ale żaden nie był tym, czego potrzebuje moje skóra. Olej arganowy stosowany w naprawdę małej ilości, świetnie nawilżył moją skórę. Dodatkowym plusem jest fakt, ze nie zostawia tłustej powłoki. Jeśli nie przesadzę z ilością-pięknie się wchłania. Jestem jedynym olejem, który stosowałam na dzień. Jako, że moja skóra ma skłonności do sporego błyszczenia się, zawsze sięgałam po kremy matujące. Olej arganowy stosowałam na dzień pod podkład mineralny z którym pięknie się komponował. Dzięki temu na noc mogłam stosować specyfik z kwasem, a na dzień olej-skóra była nawilżona, a jednocześnie złuszczana bez podrażnień. Stosowany na noc idealnie nawilża i koi skórę, szczególnie gdy była narażona np. na słońce podczas długiego opalania. Trudno określić mi na 100 % czy nie zapycha, jednak stan mojej cery nie pogorszył się po nim jak po niektórych innych kosmetykach.

Dłonie: +
Jak pisałam tutaj, moja skóra należy do tych, które potrzebują nawilżania. Dodatkowo skórki często są suche m.in. ze względu na częste używania zmywacza.  Kroplę oleju arganowego wcierałam przez tydzień w dłonie, a szczególnie w skórki i paznokcie. Już po jednym takim zabiegu była różnica, a po tygodniu skórki były już w prawie idealnym stanie. I tym razem pokazał, ze jest idealnym nawilżaczem.


Włosy: +/-
Moje włosy są cienkie, średniej gęstości, długości za łopatki. Kręcą się od wysokości uszu, pozostała część jest prosta. Żyją najcześciej swoim życiem, a ja często bez skutku próbuję je "unormować". Nie są zniszczone. Wymagają jednak systematycznego nawilżania i uwagi od czasu do czasu. Olej arganowy stosowałam na trzy sposoby: zabezpieczenie końcówek, dodatek do maski, olejowanie na noc. Dany na końcówki okazał się zbyt treściwy. Moje cienkie włosy skutecznie obciążył, pozbył objętości, mimo, ze użyłam go bardzo mało. W drugim przypadku-dodałam go do maski Gloria. I tym razem okazał się zbyt treściwy. Włosy były przyklapnięte, bez życia mimo, że nawilżone. Nałożony na noc pokazał znów nawilżającą moc.:) Włosy umyte szamponem z SLeSem, były wygładzone, nawilżone, ale nie obciążone. Ładnie błyszczały. Jednak na olejowanie nieco mi go było szkoda, był to jednorazowy zabieg, ale myślę, ze dobra byłoby wymieszanie go z innym olejem, np. z pestek winogron.


Podsumowując: 
Najlepszy nawilżać jaki kiedykolwiek miałam. Zarówno do włosów jak i skóry. Myślę, że będzie idealny dla osób z przesuszoną skórą, albo dla kobiet mających problem z puszącymi się włosami. Dodatkowo jest ma wydajny. Przez dwa miesiące używania go prawie codziennie zużyłam niecałe pół buteleczki. Zdecydowanie mój ulubiony olej i krem nawilżający w jednym.

Opinia: Złota pigmejka
http://zlotapigmejka.blogspot.com/2013/07/bingo-spa-olej-arganowy.html

niedziela, 28 lipca 2013

Przywracający jędrność kolagen do ciała BingoSpa 300 ml recenzja La-garderobe.pl

Kolagen do ciała Bingo Spa - na skórę suchą jak papier

W ramach współpracy ze sklepem Naturica (KLIK) zakupiłam kilka kosmetyków firmy Bingo Spa. Sklep spisał się na medal - paczka przyszła szybko i była dobrze zabezpieczona. 
Kosmetyki obecnie sprawdzam i niedługo będziecie mogły poczytać o wszystkich. Dziś opowiem trochę o pierwszym - kolagenie do ciała :). 

Przywracający jędrność kolagen do ciała BingoSpa 300 ml




Jest to smarowidło zamknięte jak to u Bingo Spa w butelce z przezroczystego dość sztywnego (ale nie twardego na szczęście) plastiku zakręconego aluminiową zakrętką. Pojemność: 300 ml. Butelka bądź co bądź wygląda szykownie i klimatycznie, ale kolagen ma dość gęstą konsystencję i już zaczynam się zastanawiać jak ja go niby wyciągnę z tej butli, kiedy się będzie kończyć. Duży otwór z kolei jest trochę za duży kiedy kosmetyku jest jeszcze sporo i choć jest gęsty, zwykle trochę za dużo go mi wylatuje. Z drugiej strony skoro dziura jest duża, nadmiar można wsadzić z powrotem :P. Fajnie by było gdyby była po prostu najzwyczajniej w świecie pompka... 


Sam kosmetyk? 

Jak już powiedziałam, konsystencja jest dość gęsta jak na balsam do ciała, bo tak właśnie ten kosmetyk postrzegam. Faktycznie jednak jest przy tym bardzo lekka. Bardzo dobrze się rozprowadza na skórze i jest naprawdę wydajny. Nie pozostawia tłustej ani lepkiej powłoki, co jest latem szczególnie ważne. Po posmarowaniu skóra jest gładka, miękka i naprawdę bardzo dobrze nawilżona. Smarowałam tym kolagenem też przypalone na słońcu plecy (lekko mi nawet schodziła skóra) i bardzo dobrze sobie z tym obszarem poradził - przestało swędzieć i skóra nie była już taka naciągnięta. 


Dodatkowo balsam bardzo ładnie pachnie takim kremowym zapachem - nie kwiatowo, nie owocowo, ale tak kremowo :). Na skórze zapach utrzymuje się całkiem długo. 

Ogólnie więc jestem bardzo zadowolona i z działania, i z zapachu, i z ceny (ok.11 zł), ale trochę nie podoba mi się, że tyle tych parabenów w składzie.

Opinia
http://www.la-garderobe.pl/2013/07/kolagen-do-ciaa-bingo-spa-na-skore.html

czwartek, 18 lipca 2013

Jogurtowa Kuracja do włosów słabych i łamliwych z proteinami mlecznymi BingoSpa Latte Forte - opinia Na ratunek włosom

Niedawno na blogu pojawiła się recenzja czarnego błota z Morza Martwego, które otrzymałam do testów od sklepu naturica.pl. Mimo iż okazało się, że błotko nie sprawuje się dobrze na moich włosach, nie zostałam z niczym - jogurtowa kuracja dla włosów suchych i łamliwych całkowicie zrekompensowała mi tę ''stratę'' ;-) 
Jogurtowa Kuracja do włosów słabych i łamliwych z proteinami mlecznymi Bingo Spa Latte Forte
Pojemność produktu jest olbrzymia - aż cały 1 litr! Zwykle nie lubię takich dużych pojemności, zużywam wieki i zawsze istnieje ryzyko, że kosmetyk nie podpasuje i trzeba się później z nim męczyć. W tym przypadku jednak - nie żałuję, że nie jest mniejszy ;-) Fajnie mimo wszystko kupić go z kimś na spółkę, jak się ma taką możliwość.

Opakowanie mi się podoba, białe i estetyczne, nalepka jak widać ładnie się trzyma, mimo że łapana jest często mokrymi łapami. 

Konsystencja maski mnie zaskoczyła - spodziewałam się, że będzie gęsta i zbita - wiele masek Bingo właśnie takich jest. A tu jak widać jest wręcz wodnista, lekka. Nie utrudnia to jednak w żaden sposób aplikacji - jest fajnie kremowa, łatwo się rozprowadza, pozostawiając uczucie ''otulenia'' włosów. Ostatnio używam odżywek, które wchłaniają się we włosy i w ogóle nie czuję, że coś na nich jest, dlatego cenię kosmetyki, które zostawiają warstwę. [co za rozważania :D]

Wydajność - świetna. Niewielka ilość wystarcza, żebym czuła, że kosmyki zostały dokładnie pokryte. Zapach jest typowy dla tych masek, ja go lubię :) 

Trochę opisu producenta i skład:

Zauważyłam, że w maskach Bingo zwykle powtarzają się te same ekstrakty (już np. przy tej analizie składu).
W tym produkcie również znajdziemy ekstrakt z rozmarynu,  rumianu, arniki górskiej, jasnoty białej, szałwi, rukwi wodnej, łopianu, bluszczu pospolitego, nagietka lekarskiego, nasturcji.
Na końcu dopiero mamy tytułowy jogurt :-D
Jednak wg opisu wyżej cała kompozycja wzbogacona jest aminokwasami i witaminami.

Mimo wszystko jednak czuję różnicę między działaniem tych masek, więc te drobne różnice w składach mają jednak znaczenie :) Nie dziwię się już jednak, że na większość maseczek BingoSpa moje włosy reagują cudownie pozytywnie :D

Ogólna opinia:
Przyznam, że zastanawiałam się, czy moje włosy dobrze zareagują na ten kosmetyk. Nieszczególnie lubią się na dłuższą metę z proteinami, reagując przesuszeniem. Nic takiego jednak nie nastąpiło, ale nie dopuszczałam do sytuacji, żeby włosy były tylko i wyłącznie 'karmione'' tą maską. 
Efekty daje cudne, włosy wyglądają tak jak lubię - są odżywione, błyszczące i jest ich dużo (jak na ich możliwości). Robią się również zdyscyplinowane, jak ja to nazywam, czyli nie ma mowy o żadnym wywijaniu ;-) Kosmetyk stosuję również na skórę głowy i nie ma mowy o obciążeniu, skóra jest miło ukojona.

Na tym zdjęciu są właśnie po tej masce. Akurat robione w cieniu, więc nie widać, jak ładnie odbijały światło. Ogólny efekt na włosach jednak bardzo mnie zadowala :)

Opinia: Naratunekwlosom.blogspot.com

środa, 17 lipca 2013

Błotna Maska do oczyszczania twarzy - z czarnym błotem z Morza Martwego, białą glinką i cynkiem BingoSpa -recenzja Zdrowo żyj

Uwielbiam produkty firmy BingoSpa. Kupuję je w sklepie Naturica i jak wiecie zawsze moje recenzje były pełne pochwał. Dzisiaj jednak zdecydowanie tak nie będzie. A dlaczego? Bo w moje ręce trafiła maseczka błotna do twarzy, która strasznie mi nie podpasowała.
Błotna Maska do oczyszczania twarzy - z czarnym błotem z Morza Martwego, białą glinką i cynkiem Bingo Spa
Błąd popełniłam od samego początku zamawiając ją. Przecież maseczka ta przeznaczona jest głównie dla osób walczących z trądzikiem, a u mnie problem ten bezpowrotnie minął już kilka lat temu. Jednak na jednym z blogów przeczytałam o niej tak pochlebną opinię, że pod wpływem chwili zamówiłam.
Przesyłka jak zawsze doszła błyskawicznie, a po otwarciu produktu omotał mnie bardzo ładny miętowy zapach. Konsystencja maseczki również przypadła mi do gustu – nie za płynna nie za twarda. Nakładała się idealnie. Jednak po nałożeniu zaczął się koszmar. Po około 5 minutach poczułam delikatne pieczenie, po następnej minucie przerodziło się ono w silne uczucie dyskomfortu, które w 8 minucie zmusiło mnie do natychmiastowego zmycia produktu.
Nie wiem, może uczulona jestem na któryś składnik umieszczony w maseczce, a może ona z natury szczypie. Z ciekawości, gdy przyjechała moja kuzynka namówiłam ja na szybki zabieg kosmetyczny. Ogólnie trzymałam maseczkę błotna 15 minut i nie zaobserwowała u siebie żadnych niepokojących objawów. 
No cóż, u mnie było inaczej i dlatego należy na nią uważać. Przestrzegam. Nie mogę napisać jak oddziałuje na cerę, bo jeszcze raz spróbowałam ja zastosować i efekt był ten sam – może to ta mięta w niej zawarta. Sama nie wiem.
Jednak, jeżeli mnie coś szczypie to ewidentnie nie jest dla mnie. Maseczkę planuje oddać wspomnianej wcześniej kuzynce. Niech, chociaż ktoś ma z niej pożytek, a że dziewczyna ma 16 lat i problem okresu nastoletniego – trądzik, to może jej pomoże, skoro ze mną ewidentnie nie chce współgrać.
Dobrze, że w paczce znalazłam jeszcze produkt, który mnie nie zawiódł, bo inaczej byłbym naprawdę zła. 
A o czym mówię, o szamponie uzdrowiskowym z biosiarką , który pomaga na przetłuszczające się włosy. Jest świetny, ale zrecenzuje go przy następnej okazji.
Opinia: zdrowo-zyj.blogspot

sobota, 13 lipca 2013

Oczyszczająco - relaksujący krystaliczny peeling (body scrub) z ziołami Prowansji Bingo Spa - recenzja Kaczka z piekła rodem

Dzisiejszy post powinien zainteresować wszystkie krokodylki bowiem mowa będzie o prawdziwym zdzieraku, a nie jakichś tam drobnych polerkach :) Ja zdecydowanie należę do osób, które kochają mocne peelingi, a ponieważ żaden drogeryjny do mnie nie przemawiał to kręciłam sama solne bądź z fusów kawy, ale jak wiadomo albo to brudziło wannę albo najzwyczajniej w świecie nie chciało mi się robić :D Właśnie dlatego w ramach współpracy z drogerią internetową Naturica wybrałam sobie krystaliczny scrub do ciała z BingoSpa. Byłam bardzo ciekawa czy ma szansę podbić moje serce. Ciekawe ?
Scrub zamknięty jest w zakręcanym, plastikowym pudełku z dodatkową membraną chroniącą nakrętkę przed zabrudzeniem i dostawaniem się produktu w miejsce gwintu. Dość duże kryształki soli o nieregularnym kształcie nie są suche, ale wilgotne. Wzbogacono je o ekstrakty roślinne ( lawenda, rozmaryn, arnika, pokrzywa i miłorząb ).

Oczyszczająco - relaksujący krystaliczny peeling (body scrub) z ziołami Prowansji Bingo Spa
Scrub ma 
delikatny, lawendowy zapach, który bardzo mi się podoba.
Nakładałam go zazwyczaj na lekko zwilżoną skórę i masowałam kolistymi ruchami od nóg przesuwając się w górę ciała. Bardzo dobrze współpracował również po nasypaniu na rękawicę. Kryształki pozwalają na wykonanie długiego masażu, gdyż bardzo powoli się rozpuszczają. Myślę, że dzięki temu produkt można zaliczyć do tych wybitnie wydajnych.

Jakie efekty ?

Skóra po peelingu była naprawdę niesamowicie gładka, miła w dotyku i zupełnie nie wysuszona, wręcz przeciwnie, miałam wrażenie, że jest nawilżona. Lepiej też przyjmowała wszelkie preparatu pielęgnacyjne. Ameryki może nie odkryłam, ale jest to pierwszy "kupny" peeling, który spełnił moje oczekiwania.
Na jego niewątpliwą korzyść przemawia również fakt, że za 550 gram zapłacimy ok. 24 zł. Do kupienia TUTAJ. Śmiało mogę powiedzieć, że z pewnością do niego wrócę z racji na bardzo korzystny stosunek jakości do ceny.

Opinia: kaczkazpieklarodem.blogspot.com
http://kaczkazpieklarodem.blogspot.com/2013/07/gruboziarnisty-krystaliczny-scrub-do.html

czwartek, 11 lipca 2013

Karnalitowe Czarne Błoto z Morza Martwego BingoSpa - piekący ulubieniec ;) - opinia http://naratunekwlosom.blogspot.com

Uwielbiam naturalne kosmetyki. Nic więc dziwnego, że w asortymencie sklepu naturica.pl ogromnie zainteresowało mnie właśnie 100% naturalne błotko z Morza Martwego. Skład wolny od zbędnej chemii od razu przykuł moją uwagę. Zaintrygowała mnie również wielofunkcyjność kosmetyku - wg opisu nadaje się zarówno do stosowania na twarz, ciało, jak i włosy. 

Karnalitowe Czarne Błoto z Morza Martwego BingoSpa
Jak oceniam ten produkt po 2 miesięcznych testach?
Błoto zamknięte jest w klasycznym dla kosmetyków BingoSpa dużym, solidnym pojemniku z nieco problemowym wieczkiem ;) To zauważyłam już przy maskach do włosów, że po dłuższym czasie użytkowania wieczko lubi się nie dokręcać, albo są problemy z otwarciem. 
Mm... Czy nie wygląda apetycznie? :P Zapewniam jednak, że ta ciemnoszara breja ma swoje zalety! ;-) Niestety, zapach do nich nie należy. Błoto pachnie ściśle jak ... błoto, nic dodać, nic ująć. Według mnie jednak to dobrze, utwierdza to w naturalności produktu. Osobiście nie zwracałam szczególnej uwagi na zapach, tolerowałam go.  

Konsystencja błotka jest z wierzchu trochę lejąca, niżej jest już bardziej zbita i gęsta. Należy pamiętać przed użyciem produktu o jego dokładnym wymieszaniu. 


I jak wyglądają moje wrażenia :

-> stosowanie na włosy - niewypał. Niestety, ten kosmetyk kompletnie nie sprawdził się na włosach. Po wysuszeniu włosy były szorstkie, jakby oblepione, nieprzyjemne w dotyku. Próbowałam na kilka sposobów, myślałam też, że może niedokładnie spłukuje włosy, ale rezultat był zawsze ten sam. Maska do włosów z błotem karnalitowym dawała u mnie efekt jedwabistych, lśniących kosmyków, ale naturalne czarne błoto nie sprawdziło się tak samo dobrze. 

-> na ciało - nie mam szczególnych problemów z małą jędrnością skóry, ale sprawdziłam również, jak błoto sprawdza się w tej materii. Uprzedzam - nakładanie tego kosmetyku na skórę równa się niezły bałagan w wannie ;-) 
Podoba mi się, że jest takie wydajne - niewielka ilość wystarcza na dokładnie pokrycie całych ud i pośladków.
Po zmyciu mogłam się cieszyć gładszą i bardziej miękką skórą, ale szczerze spodziewałam się lepszych efektów. Być może jednak przy bardziej regularnym stosowaniu zauważyłabym większe ujędrnienie skóry i zminimalizowanie cellulitu (jedna z wielu kosmetycznych właściwości błota z Morza Martwego).

-> na cerę - przyznaję, że skupiłam się na testowaniu antytrądzikowych właściwości kosmetyku, dlatego też najczęściej lądował właśnie na mojej twarzy w formie maseczki. 

O czym muszę napisać na wstępie - uwaga, piecze. Uwaga, może podrażnić. Nie trzymaj go za długo na twarzy. Przy zachowaniu tych zasad bezpieczeństwa wszystko będzie dobrze ;-)
Polecam więc na początek przeprowadzić próbę alergiczną, a nie od razu beztrosko wysmarować sobie całą twarz. 

Moja pierwsza aplikacja specyfiku była krótka. Nałożyłam, po kilku minutach zmyłam, lekko mnie piekło, ale nie było to nic niepokojącego. Nie zauważyłam szczególnych efektów, dlatego też później wydłużałam już czas trzymania, ale nigdy więcej niż 10 minut.  Nie warto przetrzymywać maseczki, licząc, że zadziała lepiej, bo nie zadziała. Tak przynajmniej było u mnie. Za długie trzymanie maseczki skutkowało zaczerwienioną, piekącą twarzą, a nie należy to do przyjemności. Ten produkt jest naprawdę silny. Owszem, zaczerwienienie szybko ustępowało, ale bezpośrednio po zmyciu na pewno nie nadawałam się do wyjścia z domu ;)

Gdy aplikowałam maseczkę na nie dłużej niż 10 minut, efekty były naprawdę fajne. Cera była oczyszczona, gładziutka, miękka, a pryszcze podsuszone i szybciej znikały :) Zdarzało mi się używać błota punktowo i w ten sposób szybciej pozbywałam się upartych wyprysków. Wątpię, że poradziłby sobie z wyleczeniem upartego trądziku, ale na pewno jest pomocny w walce z nim. 
Zawsze jednak przy nakładaniu maseczki występowało u mnie lekkie pieczenie, ale jest to naturalna reakcja. 

Koszt kosmetyku to 44,70. Ze względu na dużą pojemność - 650 g. i świetną wydajność, uważam, że cena jest przyzwoita.

Więcej o produkcie możecie przeczytać na stronie naturica.pl 
 Zapraszam do zapoznania się z ofertą sklepu, jest tam mnóstwo kosmetyków BingoSpa, półproduktów, widzę też, że powoli pojawiają się rosyjskie produkty ;-)

Opinia: Na ratunek wlosom.blogspot.com

wtorek, 2 lipca 2013

Balsam do stóp Bingo Spa - nadmiernie pocące się, brzydko pachnące stopy - recenzja Nuneczka

Lato to pora roku, która także bywa kapryśna. Przykładem może być
chociażby pogoda z ostatnich dni-ni to ciepło, ni to zimno, ale w
sandałach na dwór nie da się wyjść. Z kolei w butach zakrytych, choćby
to były zwykłe, szmaciane trampki noga się poci... No i tu z pomocą
przychodzi nam kremik od Bingo Spa :)


Balsam do stóp Bingo Spa - nadmiernie pocące się, brzydko pachnące stopy



OPAKOWANIE





   Plastikowy słoiczek, z prostą etykietką i czarną zakrętką.
Bardzo nietypowe jak na produkt do stóp, bo wszystkie kremy czy balsamy,
 które widziałam do tej pory były w tubkach. Tubki są wygodne, ale
ciężko wydobyć z nich produkt do samego końca, słoiczek niewątpliwie to
ułatwia, choć przez to aplikacja jest mniej higieniczna.




ZAPACH/KONSYSTENCJA





   Zapach jest bardzo delikatny, niedrażniący, kiedy się mocniej
"zaciągniemy" to wyraźnie czuć olejek miętowy, pachnie trochę jak
miętowa guma do żucia.


   Konsystencja jest nietypowa, bardziej przypomina masło niż balsam,
ponieważ jest dość zbita i twarda. Nie sprawia jednak żadnego problemu z
 nakładaniem czy rozsmarowywaniem balsamu. Dość szybko się wchłania i
nie pozostawia nieprzyjemnej, tłustej warstwy na skórze.




DZIAŁANIE





   Balsam ma przede wszystkim chronić stopy przed poceniem.
Olejek miętowy oraz tlenek cynku wydają się idealnymi "ochroniarzami"
naszych stóp. Rzeczywiście-zaraz po posmarowaniu na skórze odczuwa się
lekki, ale bardzo przyjemny "chłodek". To uczucie utrzymuje się na
stopach przez jakieś pół godziny od posmarowania. Bardzo mi się ono
podoba, ponieważ mam wtedy uczucie "świeżych" stóp, szkoda tylko, że
efekt tak szybko znika. Co do ochrony przed poceniem- jeśli oczekujemy,
że będzie nas chronił przed poceniem przez cały dzień, no to niestety
się zawiedziemy. Jeśli wychodzimy sobie na dwór na godzinkę czy dwie w
zakrytych butach, nawet jak jest ciepło, to ten krem zapewni nam
świeżość stóp. Natomiast przy dłuższych wyjściach stopy są chronione
tylko przez jakiś czas, potem znów się pocą. Na szczęście dość
umiejętnie chroni stopy przed przykrym zapachem, nawet kiedy się spocą, a
 były posmarowane tym balsamem, to nie pachną nieprzyjemnie.


   Podoba mi się także fakt, że balsam zmiękcza stopy (dziękuję ci wosku
 pszczeli!). Nawet jeśli pumeksu użyło się np. tydzień wcześniej, a ma
się skłonności do szybkiego rogowacenia naskórka na piętach (ja mam), to
 przy codziennym stosowaniu balsamu pięty pozostają miękkie i gładkie.
Niestety- bez pumeksu sam z siebie nie radzi sobie ze zrogowaciałymi
piętami.


   Ogólnie jestem dość zadowolona z tego produktu, ale nie jestem w
stanie go używać zgodnie z zaleceniami producenta (nakładać 2 razy
dziennie na czyste i umyte stopy). Kiedy przez cały dzień jestem gdzieś w
 rozjazdach, nie ma szans na to abym sobie mogła pozwolić na umycie stóp
 (myślę, że ludzie krzywo by patrzyli na takie zachowanie np w
publicznej toalecie) i smarowanie ich kremem. Być może to dlatego nie
chroni moich stóp przed poceniem tak dobrze jak powinien. 






CENA/DOSTĘPNOŚĆ





   Balsam kosztuje ok 11 zł (zależy od sklepu). Mój egzemplarz
pochodzi ze sklepu internetowego Naturica.pl i możecie nabyć taki sam TUTAJ. Szukajcie go także w sklepach stacjonarnych, które oferują produkty Bingo Spa ;)


   Dodam, że dzięki swojej konsystencji jest BARDZO wydajny i niewielka ilość wystarczy, aby nałożyć go na stopy.






PLUSY:


-opakowanie pozwala na zużycie produktu do końca (słoiczek)


-delikatny, lekko miętowy zapach, nie drażniący nosa


-nietypowa, zbita konsystencja- dzięki temu balsam nie jest "leisty"


-szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy


-po nałożeniu daje uczucie przyjemnego chłodu (które niestety długo się nie utrzymuje :( )


-zmiękcza stopy


-chroni przed przykrym zapachem


-bardzo wydajny




MINUSY:


-mimo, że zmiękcza stopy, to ze zrogowaciałymi piętami bez pumeksu sobie nie poradzi


-jak dla mnie niewystarczająca ochrona przed poceniem stóp




Opinia: http://nuneczkatestuje.blogspot.com


http://nuneczkatestuje.blogspot.com/2013/07/testuje-balsam-do-stop-ze-skonnoscia-do.html

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...